Wednesday, April 26, 2017

Zambia - What are we doing here?

[Wersja PL]    [Versión ESP]

[PL]. Od zawsze marzyłam o Afryce. Każdy, kto choć trochę mnie zna był zmuszony słuchać historii o wielkich podróżnikach, lekcjach swahili, próbach gry na bębnach, moich pracach dyplomowych, afrykańskim stylu, zwyczajach czy kulturowych ciekawostkach. Kiedy byłam jeszcze nastolatką, przestałam nawet dostawać książki o innej tematyce. Pragnienie podróży do Afryki Subsaharyjskiej wzrastało we mnie każdego dnia. Oczywiście nie interesowały mnie biura podróży i możliwość poznania jej z perspektywy basenu hotelowego. Od samego początku chciałam być w ludźmi, poznać ich u źródła i dać od siebie coś, co będzie miało sens. Tak zrodził się pomysł wolontariatu.

Co się jednak stało? Nie wszystko potoczyło się po mojej myśli. Zostałam wysłana do Peru. Kraju o którym nie miałam zielonego pojęcia, a moja ówczesna znajomość hiszpańskiego kończyła się na "Buenos días". Tak czy inaczej... weszłam w to, zaryzykowałam! Dzięki temu spędziłam cudowny rok w Andach, gdzie natknęłam się na człowieka z sąsiedniego kraju, który... został moim mężem. Moja droga do Afryki wydłużyła się nieco, ale przecież wiadomo, że nie był to przypadek. Zgodnie z powszechnie znaną teorią efektu motyla, każda podjęta przeze mnie decyzja miała poważne konsekwencje! Życie przewróciło się do góry nogami, a co najważniejsze - zaczeła się podróż, która trwa do dziś. 

O Afryce wcale nie zapomniałam. Nigdy nie przestałam marzyć. Okazało się, że Rybka D. podziela moje pasje, a razem tworzymy zgraną ekipę z plecakiem. I to wcale nie prawda, że małżeństwo czy życie rodzinne przekreśla szansę na bycie sobą, rozwój czy wielkie plany. Przeciwnie - razem można więcej! Tym sposobem realizujemy właśnie największe marzenie mojego życia... Dotarliśmy na Czarny Ląd!



Od dwóch miesięcy poznajemy Zambię, żyjąc w buszu obok ludności Lala i będąc częścią ich codzienności. Zostaliśmy zaproszeni do miejscowości MASANSA - co w języku bemba oznacza "skrzyżowanie", bo główny jej punkt położony jest właśnie na skrzyżowaniu dróg. W pobliżu znajdują się ogromne pola białych farmerów, otoczone przez głęboki, zielony (dzięki porze deszczowej) busz. Co tak właściwie tutaj robimy? Pomagamy polskim misjonarzom. Organizujemy zajęcia dla dzieci, wspomagamy budowę nowego centrum edukacyjnego, uczymy się tradycyjnych tańców, gotowania nowych potraw i przede wszystkim, komunikowania się w lokalnym języku. Zetknięcie z kulturą pełną kolorów i uśmiechów, rytmów i śpiewu, radości i naturalności... zaskakuje i zachwyca w każdym momencie. Niektórzy mówią, że kto raz odwiedzi Afrykę, już zawsze będzie chciał do niej wracać. Teraz oboje zostaliśmy zainfekowani przez ten "afrykański wirus".



Zaniedbaliśmy trochę bloga przez brak czasu i uciekający internet. Z czasem uzupełnimy wszystkie zaległości. Jednak dzisiaj chcę podziękować wszystkim za wiele motywujących wiadomości, które do nas docierają - jesteście niesamowici! Za każdym razem dostajemy kopa pozytywnej energii i siły. Wielki ukłon w Waszą stronę! Wiele osób pyta nas o podróże. Jak to zrobić? Od czego zacząć? Czy to w ogóle jest możliwe? Odpowiedź jest baaaardzo prosta! Nie przestawajcie marzyć! Z niczego nie rezygnujcie! Bądźcie cierpliwi i czerpcie z życia pełnymi garściami. Wszystko jest możliwe, a marzenia NAPRAWDĘ 
się spełniają! (Bardziej techniczne rady niebawem :))


Lesa amupale! / May God bless you!
Fish K.

[ESP]. Desde siempre estuve soñando sobre África. Cada persona que me conoce, aunque sea una vez, estuvo obligada a escuchar historias sobre grandes viajeros, lecciones de swahili, intentos de tocar tambores, detalles de mis tesis de la universidad, asombro por el estilo africano, costumbres o curiosidades culturales. Incluso, cuando era adolescente ya nadie me regalaba libros de otros temas. El deseo por el viaje a África Subsahariana crecía en mi cada día. Obviamente no me interesaban ofertas de las agencias de viajes y oportunidades de conocer este lugar desde la piscina de algún hotel. Desde el principio quería estar con la gente, conocerles desde más cerca y dar algo de mi misma, algo que tendría sentido. Así nació la idea de hacer voluntariado.

¿Pero que pasó? No todo fue como lo imaginaba. Fui enviada a Perú. Al país sobre el cual no tenía ni milésima idea. Mi conocimiento de español de entonces terminaba en ¨Buenos días¨. De todos modos... entre esto, arriesgue! Gracias a lo dicho pasé un año maravilloso en los Andes donde conocí a un hombre del país-vecino, quien actualmente... es mi marido. Mi camino hacia África se alargó un poco pero obviamente no era casualidad. Junto con la teoría del efecto mariposa, cada decisión tomada por mi, tuvo consecuencias serias. Mi vida cambio radicalmente pero lo más importante - empezó el viaje que continua hasta el día de hoy.

Sobre África no me olvidé. Nunca dejé de soñar. Resultó que Pez D. comparte mis pasiones y juntos formamos un buen equipo de mochileros. Y totalmente no es verdad que matrimonio o la vida familiar destruye la opción de ser uno mismo, desarrollar o lograr metas grandes. Al contrario - juntos se puede más! De esta manera, actualmente estamos realizando el sueño más grande de mi vida... Hemos llegado a la tierra africana! 



Desde hace dos meses estamos conociendo Zambia, viviendo en los bosques al lado de la gente Lala y formando parte de su vida cotidiana. Fuimos invitados a un lugar llamado MASANSA - que en Bemba significa ¨cruce¨ porque su punto central esta ubicado exactamente en el cruce de los caminos. Al lado hay granjas enormes de los blancos agricultores, rodeadas por profundos bosques verdes (actualmente, durante temporada de la lluvia). ¿Que hacemos aquí? Estamos ayudando a los misioneros. Organizamos actividades para los niños, trabajamos con la construcción de un centro educativo, estamos aprendiendo bailes tradicionales, preparando comidas nuevas y sobre todo tratando de comunicarnos en la lengua local. Encuentro con esta cultura tan distinta, llena de colores y sonrisas, ritmos y canciones, pureza y felicidad... sorprende y impresiona en cada pequeño instante. Algunos dicen que cuando uno va a África una sola vez, ya siempre deseará regresar. Ahora los dos nos estamos infectando con este ¨virus africano¨.



Hemos dejado un poco nuestro blog por falta de tiempo e Internet, que a cada rato se nos escapa. Con el tiempo vamos a completar todos los atrasos. Hoy día queremos dar gracias a todos por sus mensajes - son increíbles y nos motivan mucho! Cada vez recibimos una inyección de fuerza y energía positiva. Una gran reverencia a todos ustedes! Muchas personas preguntan sobre los viajes. ¿Como hacerlo? ¿Donde empezar? ¿Si esto es realmente posible? La respuesta es muuuuuuy simple! No dejen de soñar! No se den por vencidos! Sean pacientes y disfruten la vida al máximo. Todo es posible y los sueños REALMENTE se cumplen! (Los consejos más prácticos pronto :))    


Lesa amupale! / May God bless you!
Fish K.